Po co wierzyć w świetlaną przyszłość, kiedy możesz cieszyć się chwilą? Filozofia życia tu i teraz, cieszenia się wszystkim, co dzieje się wokół i cieszenia się każdym nowym dniem, przyciągnęła małżeństwo z Chanty-Mansyjska od pierwszych wakacji w Barcelonie.
Rodzinny rząd dziennikarzy
Urodziliśmy się i wychowaliśmy w regionie Kama. Obaj jednak, z różnicą sześciu lat, ukończyli wydział historii na Perm State University. A potem weszli do dziennikarstwa. Pracowaliśmy w telewizji i spotkaliśmy się już tam, na planie. Klasyczna historia miłosna korespondenta i kamerzysty od pierwszego wejrzenia. Twórczy romans i pragnienie nowych odkryć nie pozwoliły nam usiedzieć w miejscu i ruszyliśmy na podbój północy. Jeden z najlepiej prosperujących regionalnych kanałów telewizyjnych „Ugra” zaprosił go do pracy w Chanty-Mansyjsku. Tam uzależniliśmy się od podróży.
Zaprzęgi reniferów do wiadomości
Jako dziennikarze gubernatora jeździliśmy po całym obwodzie Chanty-Mansyjskim. A ponieważ nie ma tam wielu autostrad, teren jest podmokły, często lataliśmy w podróże służbowe helikopterami. Do najbardziej odległych i niedostępnych wiosek docierano drogą wodną. A między obozami hodowców reniferów poruszali się na saniach – wąskich długich saniach ciągniętych przez renifery lub skuterach śnieżnych. Ogólnie rzecz biorąc, w pełni zasmakowali północnej, prymitywnej egzotyki. Być może dlatego próbowaliśmy odpocząć na południu, pociągała nas cywilizacja.
Nie o nas chodzi leniwe grillowanie na piasku!
Należy uczciwie zauważyć, że zaczęliśmy, jak wielu rodaków w połowie 2000 roku, od wakacji na plaży. Szybko jednak zorientowaliśmy się, że leniwe smażenie na piasku nie dotyczy nas. Będąc już na Costa Brava, godzinę jazdy od Barcelony, szybko przejrzeliśmy strategiczny kierunek. Zafascynowani średniowieczną architekturą, kolekcją lokalnych muzeów, połączeniem klasyki i nowoczesności tej europejskiej metropolii, zaczęliśmy poznawać inne.
Przez kolejne lata zwiedziliśmy Paryż, Berlin, Madryt, Sztokholm, Zurych, Lizbonę, Warszawę, Brukselę i Amsterdam, podróżowaliśmy po Andorze i Liechtensteinie! Ale zawsze ciągnęło nas do Barcelony, więc każde wakacje niezmiennie kończyliśmy w stolicy Katalonii.
W niewoli sera i wina
Barcelona była dla nas powiewem świeżego powietrza. A hiszpańska kuchnia po prostu urzekła jamonem, serami i winami! Zdecydowaliśmy, że jeśli tu nie zostaniemy, zawsze będziemy tego żałować. Jedyne, co mnie powstrzymało, to brak znajomości języka.
Początkowo myśleli, że zostaną w Rosji przez rok i będą brać udział w kursach, ale szybko zdali sobie sprawę, że naukę języka hiszpańskiego i mówienie w nim można zagłębić tylko w środę. Zebraliśmy trzy walizki, sprzedaliśmy nasze zimowe ubrania i weszliśmy na pokład samolotu.
Diabeł tkwi w szczegółach
W Hiszpanii oczywiście nikt na nas nie czekał. My, jak mówią, dotarliśmy do pustego miejsca. Dlatego „wyboje” wypchały się, nauczone z własnego doświadczenia. Na początku zarabiali na tym, co znali i potrafili - na dziennikarstwie. Dysponując profesjonalnym sprzętem, robili fotoreportaże do rosyjskich błyszczących magazynów i publikacji internetowych, kręcili filmy dla rosyjskojęzycznych kanałów w Hiszpanii. A w wolnym czasie kontynuowali zwiedzanie Barcelony. Przed przeprowadzką byliśmy pewni, że o tym mieście wiemy wszystko. Ale jak bardzo się myliliśmy!
Mieszkając już tutaj i przejeżdżając codziennie te same miejsca, nadal odkrywaliśmy szczegóły. I po pewnym czasie uznaliśmy, że nadszedł czas, aby podzielić się odkryciami, m.in. na naszej stronie www.vbarcelonu.com. Baza naukowa i umiejętność usystematyzowania otrzymywanych informacji wraz z dyplomem wyższego wykształcenia historycznego, a także umiejętność kompetentnego i jasnego wyrażania swoich myśli, zdobyta przez lata pracy w telewizji, pozwoliła nam zostać przewodnikami.
Nie myl turystyki z imigracją!
Przez cały czas spędzony poza domem nigdy nie żałowaliśmy naszej decyzji. Pomimo trudności, które okresowo napotykaliśmy i które nadal trwają. Wszyscy wiedzą, że turystyki nie należy mylić z imigracją. Nadal uczymy się hiszpańskiego, ponieważ chcemy w pełni zintegrować się z lokalną społecznością. Ciężko pracujemy, ale pracujemy dla siebie, a nasz biznes sprawia nam przyjemność.
Opracowujemy nowe trasy wycieczek www.gorodbarcelona.ru, a aby przyciągnąć turystów rozwijamy własny kanał YouTube. W naszych opowieściach podpowiadamy, co warto zobaczyć w Barcelonie, gdzie się bawić, pysznie zjeść, jakie pamiątki przywieźć do domu ze stolicy Katalonii. Dajemy przydatne rady. A zmęczenie z nawiązką rekompensuje morze, słońce, pyszne jedzenie i uśmiechy zadowolonych z życia Hiszpanów, którzy każdego ranka, spotykając się z Tobą, mówią „Buenos días!”.