Jedno z najbardziej imponujących zdjęć duchów wykonali w 1936 roku fotograf Indra Shaira i jego asystent Provand w posiadłości Rainhem Hall. Na tle schodów wyraźnie widać sylwetkę tzw. Brązowej Damy. Zdjęcie, wydrukowane w czasopiśmie, wywołało wówczas furorę wśród czytelników i do dziś wzbudza żywe zainteresowanie wśród specjalistów od zjawisk anomalnych. Eksperci, którzy to zbadali, nigdy nie znaleźli żadnych śladów podróbki.
Faktem jest, że to nie jedyny dowód na obecność nieziemskiego zjawiska w domu. Wiele osób spotkało ducha w ciągu ostatniego ćwierćwiecza. Najsłynniejszy był na początku XIX wieku ówczesny regent Jerzy IV. Noc spędził w sypialni przeznaczonej dla państwowych gości, w środku nocy u jego stóp zobaczył dziwnie uśmiechniętą kobietę z podbitymi oczodołami. Bardzo się przestraszyłem i wyszedłem nie czekając na poranek.
Kapitan Frederick Marriet, słynny powieściopisarz, spotkał się w jednym z pokoi z Brązową Damą. Tak naprawdę nie wierzył w duchy, myśląc, że są kłusownikami albo po prostu bandytami, więc na wszelki wypadek miał przy sobie pistolet. Na spotkaniu kapitan nie był zaskoczony i strzelił prosto z bliskiej odległości, na co nieznajomy po prostu się uśmiechnął i zniknął za drzwiami. Nad ranem kula została znaleziona w ścianie, przeszła przez cień i wbiła się w drewniany panel.
Pułkownik Loftus również spotkał tajemniczą damę w noc przed Bożym Narodzeniem, ale swoją przygodę spisał na straty za ilość wypitego alkoholu, w końcu było to święto. Jednak następnego wieczoru zobaczył ją ponownie, bardzo wyraźnie, aby móc opisać ją swoim towarzyszom, a nawet wykonać rysunek. Według niego była to dostojna kobieta o dumnej postawie, ubrana w luksusową brązową brokatową sukienkę, z czapką na głowie, przestraszoną jedynie pustymi oczodołami. Zeszła po schodach, trzymając zapaloną lampę.
Opis bardzo przypominał portret Doroty, żony drugiego markiza Townshend, Karola, który zdobił jedną ze ścian. Sam portret przeraził także domowników. Po południu, w słońcu, obraz przedstawiał najpiękniejszą kobietę o życzliwych oczach i słodkim uśmiechu na twarzy. W nocy zamieniła się w blady grymas, przerażający czarnymi, pustymi oczami.
Historia samej posiadłości zaczyna się od małego właściciela ziemskiego w Norfolk, Rogera Townshenda. Przez jakiś czas podróżował po Europie, zyskał sławę i doskonałe wykształcenie. W 1627 został awansowany na baroneta. Budowę rozpoczęto w 1619 roku według projektów Inigo Jonesa, słynnego architekta, który był twórcą brytyjskiej tradycji architektonicznej. Niektórzy badacze wątpią w autorstwo projektu ze względu na dekorację budynku w stylu włoskim. Ale Jones odbył specjalną podróż do Włoch w 1613, aby studiować dzieło Palladia. Nie ma więc nic dziwnego w kilku typowych dla tego kraju inkluzjach. Wspaniały budynek z wysokimi oknami i wykwintną elewacją okazał się wspaniałym przykładem włoskiego stylu w Anglii.
Trzeci baronet Townshend, Horatio otrzymał tytuł wicehrabiego w 1682 za jego aktywną pozycję w przywracaniu monarchii w 1660. A już jego syn Karol zaprosił słynnego architekta Williama Kenta do ukończenia północnej części budynku i zaprojektowania dekoracji wnętrz. Osiedle zamieniło się w prawdziwe dzieło sztuki. Ogród wokół domu wyróżniał się wyrafinowaniem form i linii. Nic dziwnego, że królowie lubili odwiedzać gospodarzy, organizując tu różne spotkania i uroczystości. Nadal jest zadbany i zadbany.
Karol miał bogatą historię na dworze. Z powodu różnych intryg politycznych został odwołany, następnie ponownie uległ miłosierdziu i został lordem przewodniczącym Tajnej Rady w 1720 roku. Jego drugą żoną była Dorothy Walpole, siostra Roberta Walpole'a, szefa rządu Anglii. Obecnie nazywa się go pierwszym premierem, wtedy takich terminów jeszcze nie było.
Dorothy, zamężna w wieku 26 lat, była jedną z pasji księcia Philipa Whartona. Nie ma jednoznacznej opinii na temat tego, kogo naprawdę kochała, męża czy księcia. Ten ostatni zasłynął w tym czasie z utworzenia „Klubu Piekielnego Ognia”. Niewiele jest wiarygodnych informacji o jego działalności. Wiadomo, że członkinie klubu przyjmowały również kobiety, co nie było typowe dla tamtych czasów. Nie zrobili nic przestępczego, ale też nie zrobili nic pożytecznego. Pili, pili, bluźnili… Skandal wywołany spotkaniami Doroty i Filipa zakończył się likwidacją klubu Walpole.
Markiz Toutschend nigdy nie wybaczył swojej żonie, uwięził ją w jednym z pokoi swojego domu. A rok później zmarła. Dokładna przyczyna jej śmierci nie jest znana. Ale po wspaniałym pogrzebie rozeszły się pogłoski, że nie są prawdziwe, markiza żyła i była w niewoli. Walpole oczywiście nie lubił tego wszystkiego, w końcu pokłócił się ze swoim zięciem.
W 1730 r. Karol zrezygnował i zajął się rolnictwem w swojej posiadłości. Jego druga żona, być może, naprawdę zmarła w 1726 roku, a być może znacznie później z wycieńczenia w północnej wieży lub w piwnicach Rainham Hall. Prawdziwa historia nie zachowała się do dziś. Ale czasami na schodach w drzwiach wejściowych pojawia się sylwetka Brązowej Damy, przerażając domowników i gości.
W ciągu czterech wieków swojego istnienia mury te były świadkiem wielu wydarzeń mających miejsce z ich właścicielami. Czwarty wicehrabia George został bohaterem wojny siedmioletniej. Tytuł hrabiego Leicester został ustanowiony specjalnie dla jego syna.
Znana historia wydarzyła się z drugim hrabią Leicester i trzecim markizem Townshend. W 1807 ożenił się z Sarą Gardner, która dwa lata później uciekła z piwowarem Johnem Margetsem. Nieco później urodzonemu dziecku Sarah chciała nadać tytuł hrabiowski, ale sąd jej tego odmówił.
Posiadłość jest teraz własnością siódmego markiza Townshend, Charlesa. Jego spadkobiercą jest syn Tomasza, wicehrabia Reinem. Kto wie, co jeszcze wydarzy się w posiadłości słynącej z tajemniczych i znanych kronik. Jedno jest pewne - Rainham Hall to jeden z historycznych i architektonicznych zabytków starej Anglii, godny podziwu i uważnego przestudiowania.
Polecany do oglądania opactwa Whitby w Anglii.