Miłośnikom zwiedzania najbardziej niezwykłych miejsc na świecie z pewnością przypadnie do gustu cudowna wioska w Holandii - Giethoorn. To bardzo mała osada, godna uwagi przede wszystkim tym, że nie ma w niej ulic - znajduje się na środku wody. Dlatego jego drugie imię to holenderska Wenecja.
Giethoorn - wieś bez dróg
Jednak prawdziwa Wenecja jest zanurzona, gdy ziemia, na której jest zbudowana, powoli zapada się w morze. W Giethoorn każdy z domów z winy samych mieszkańców znalazł się na własnej wyspie. Faktem jest, że głównym zajęciem mieszkańców wsi było wydobycie torfu. I wykopali go tam, gdzie było najwygodniej - tuż przed domami. Torf wydobywano z czasem, doły pozostały na miejscu, które stopniowo napełniano wodą. Dlatego nawet do sąsiadów trzeba dotrzeć łodzią.
Oczywiście Giethoorn nie od razu stało się holenderską Wenecją: wioska istnieje od XIII wieku. Został założony przez imigrantów z południa kraju, którzy uciekli przed poważną powodzią.
Giethoorn (prowincja Overijssel, północna część Holandii) liczy obecnie około 2600 mieszkańców. Jest to ciche i przytulne miejsce, które jest niezwykle popularne wśród turystów. Wieś jest bardzo malownicza (jednak jak wiele innych wsi holenderskich), ale szczególnego uroku nadają jej liczne mosty (jest ich tu ponad 170) oraz mieszkańcy poruszający się łodziami. Mosty są dość zakrzywione: zrobiono to celowo, aby wygodnie było pod nimi pływać.
Dróg tutaj praktycznie nie ma. Jedyne, czego mieszkańcy nie mogli sobie odmówić, to jazda na rowerze (jak wiadomo Holendrzy nie mają pojęcia, jak się bez rowerów obejść). Dlatego wieś posiada ścieżki dla rowerzystów, po których można poruszać się pieszo.
Transport w Giethoorn
Jednak głównym środkiem transportu w wiosce są łodzie, które są dostępne w każdym domu. Nie używa się tu samochodów, ale używa się różnych łodzi: wiosła, pontonu, silnika. Niektórzy mieszkańcy mają łodzie, a największym pojazdem jest robot elektryczny. Ale wszystkie łodzie, bez wyjątku, działają tylko na energię elektryczną: zarówno benzyna (nawet najwyższej jakości), jak i olej napędowy są tutaj zabronione. Dzięki temu z silników prawie nie słychać hałasu, a turyści nazywają te pojazdy szepczącymi łodziami.
Niedaleko wsi znajduje się duży park narodowy. Zgodnie z oczekiwaniami znajduje się tu kościół, a także kilka muzeów. Turystom pokażemy, jak żyją tutejsi rolnicy (w Giethoorn znajduje się wiejski dom-muzeum), opowiedzą o osobliwościach produkcji ceramiki oraz zademonstrują kolekcję kamieni szlachetnych.
Historia wsi bez dróg
Świat dowiedział się o istnieniu niezwykłej holenderskiej wioski w latach 60-tych. XX wiek. Została uwielbiona przez słynnego reżysera Berta Hanstra, uwiecznionego w filmie komediowym „Fanfare”. Ludzie tak bardzo polubili piękno tych miejsc, że Giethoorn wkrótce stało się prawdziwą turystyczną Mekką.
Ludzie przyjeżdżają tu, by cieszyć się cudownymi krajobrazami i uspokajającą ciszą, zanurzyć się w atmosferę XVIII wieku – tutaj prawie wszystko zachowało się w takiej samej formie, w jakiej było ponad 200 lat temu. Nawet dachy wielu domów są nadal pokryte strzechą, gdyż w średniowieczu na kafelkowanie mogli sobie pozwolić tylko bardzo zamożni ludzie. W okolicy jest mnóstwo trzcin, które schodzą na dach. Nawiasem mówiąc, teraz domy z dachami krytymi strzechą są droższe niż te z dachówką, ponieważ są uważane za holenderskie klasyki.
Kolejną cechą, która od razu przyciąga uwagę turystów, jest obfitość rogów kozich. Służą do ozdabiania ścian domów, ogrodzeń, dachów. Sama nazwa wsi – Giethoorn (holenderski wymawia się „Githorn”) – pochodzi od wyrażenia oznaczającego kozie rogi. Istnieje legenda, że założyciele wsi, przybywszy w to miejsce w 1230 roku, jako pierwsze ujrzeli leżące na ziemi masowo kozie rogi. Podobno w starożytności teren ten był zalany, pod wodą znajdowało się całe stado kóz, a rogi to jedyna rzecz, która mogła przetrwać w wodzie. Podróżni chętnie robią zdjęcia tego lokalnego punktu orientacyjnego, a sami są filmowani na ich tle.
Gdzie się zatrzymać w Giethoorn
Pomimo niewielkich rozmiarów (długość osady to zaledwie 6 km), w wiosce czynnych jest kilka hoteli (około dziesięciu) - dzięki temu podróżnicy mogą nie spieszyć się, aby odwiedzić wszędzie i zobaczyć wszystko na raz, ale pozostać w tym cichym miejscu przez kilka dni.
Restauracja hotelu De Dames Van De Jonge
Giethoorn
Blisko spokojnych wód Giethoorn
Hotel de Pergola
Giethoorn
Pokoje w stylu domowym
Park domków Kroondomein Giethoorn
Giethoorn
Wszystkie domki w kompleksie mają widok na rzekę
Hotel Giethoorn
Giethoorn
Darmowe Wi-Fi w cenie
Znakomity na podstawie 463 recenzji
Co robić w Giethoorn
Tutaj można łowić ryby - tutejsze jeziora są bogate w ryby. To prawda, że można go złapać dopiero po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia od lokalnych władz i zapoznaniu się z przepisami wędkarskimi: w Giethoorn obowiązują zasady łowienia, za przekroczenie których można dostać się na policję. Możesz po prostu wybrać się na przejażdżkę po kanałach: łodzie i łodzie są oferowane do wynajęcia. Nawiasem mówiąc, ruch jest tutaj zorganizowany: na kanałach są nawet światła i inne znaki, więc będziesz musiał przestrzegać zasad ruchu wodnego.
Wieczorem turystów witają właściciele barów i małych domowych restauracji, gdzie w atmosferze komfortu i spokoju można skosztować kuchni holenderskiej i belgijskiej. Dla mieszkańców wsi turystyka jest jednym z głównych źródeł dochodu, więc podróżnicy są tu zawsze mile widziani.
Jak dostać się do wioski
Dojedź do Giethoorn z Amsterdamu pociągiem. Podróż trwa dwie i pół godziny i będziesz musiał dokonać 2 zmian. Z końcowego przystanku – Steenwijk – do wioski jedzie autobus, a tam – pieszo lub statkiem. Nawiasem mówiąc, miejscowi również zostawiają swoje samochody przed wioską: jest tam specjalnie przygotowany parking.
To właśnie brak pojazdów zapewnia tak niezwykłą ciszę współczesnym ludziom w tym miejscu i tworzy atmosferę ciszy i spokoju. Za zwiedzanie wioski nie ma opłat – w końcu to zwykła osada, a nie atrakcja. Będziesz musiał się rozwidlić tylko wtedy, gdy chcesz wynająć łódź lub zatrzymać się w hotelu.
Niemal wszyscy podróżnicy są zachwyceni Giethoorn i to nie tylko ze względu na wyjątkowość tego miejsca. Wydaje się, że sami mieszkańcy wioski bardzo lubią swoją małą ojczyznę. Uważają swoją wioskę za jedyne miejsce na świecie, w którym mogą być w harmonii ze sobą i dlatego dbają o nią najlepiej, jak potrafią. Wszystkie domy są bardzo zadbane, kwiaty i zieleń cieszą oczy niemal przez cały rok: każdy właściciel domu urządza trawnik przed domem, sadzi drzewa i krzewy, które regularnie kosi.
Kupowanie domu
Wielu obcokrajowców tak bardzo lubi wieś, że zaczynają się pytać, jak mogą tu kupić dom. Poradniki muszą jednak rozczarować potencjalnych nabywców: tutaj domy nie są na sprzedaż, można je wynająć tylko na chwilę. Miejscowi mieszkańcy kategorycznie nie chcą zmieniać swojego zwykłego trybu życia i tylko na krótki czas wpuszczają cudzoziemców z ich nowoczesnymi manierami i obyczajami. Z drugiej strony turyści czerpią maksymalną przyjemność z wizyty w Giethoorn: cisza i spokój pozwalają na całkowity relaks i wyciszenie nerwów napompowanych współczesnym rytmem życia.
Wracając do domu, wielu turystów, wspominając to miejsce i opowiadając o nim swoim znajomym, nazywa je rajem, „bajeczną nierzeczywistością”.Według nich w wiosce panuje wrażenie, że co najmniej 300 lat temu jest się transportowanym wehikułem czasu.